Jak zobaczyłam tę przecudnie zimową okładkę to stwierdziłam, że muszę ją przeczytać.
Wiem, wiem, nie oceniaj książek po okładkach - znam to powiedzenie i zgadzam się z nim w 100%, ale tym razem chciałam poznać kolejną książkę ze świętami w tle. Opis "miłość jak z bajki"- o dziwo nie odstraszył mnie (nie lubię romansów), gdyż ostatnio mam wielką radość z odkrywania polskich autorek. Natalia Sońka napisała już kilka książek, kazało się, że trzy jej ostatnie książki czekają na mnie na kindlu, w tym jedna Bożonarodzeniowa z tamtego roku. Też tak macie? Tyle książek do czytania czeka, a i tak sięgam jednak po nowości.
I tu niespodzianka! Nie czytałam opisu, okazało się, że to nie jest książka w której tematem albo tłem jest Boże Narodzenie. Dlatego nie można jej zaliczyć do książek świątecznych, co ostatnio często widzę na instagramie lub Facebooku.
Główną bohaterką jest nauczycielka matematyki w liceum, Julia, która w swojej pracy zostawia całe swoje serce i swój nawet wolny czas. Takiego nauczyciela można niestety ze świecą szukać, dziewczyna jest młoda, zależy jej na swoich pierwszych wychowankach, których przygotowuje do egzaminu dojrzałości. Gdy kolega z pracy prosi ją o opiekę nad uczniami w czasie wyjazdu do Zakopanego na ferie, dziewczyna po chwili wahania znajduje same plusy tej sytuacji. Jest nieświadoma jak wiele ten wyjazd zmieni w jej życiu. Przypadkowo spotyka Jakuba - bogatego dewelopera z Krakowa, który ma narzeczoną i spędza czas na nartach w Zakopanem.
Już widzę te skrzywienie na waszych twarzach, matko co ona czyta? Jakieś romansidła?
Nie końca moi drodzy. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że jest to taka bajka dla dużych dziewczynek, lekka, przyjemna w odbiorze historia o narodzinach miłości. Ale pojawia się też ten zły wilk, który sieje intrygę, zazdrość i dzięki temu ta historia nie jest taka mdła w odbiorze.
Autorka pięknie się z nami bawi, prowadzi akcję w sposób wartki, nie jest to literatura z wysokiej półki, ale fanki polskiej literatury współczesnej będą zachwycone. Uważam, ze takie książki też są potrzebne - dające nadzieję na miłość, na szczęście, pokazujące prawdziwą radość z wykonywania zawodu. Opis zimowego Zakopanego był tak cudny, że od razu wróciły wspomnienia z moich wyjazdów w tamte strony. Kto był ten wie, że widok tego ośnieżonego miasteczka może wprowadzić każdego w cudowny nastrój, kto tylko tego zechce. Pesymista powie Po co tam jechać? Same tłumy, zimno. A optymista? Kto wie? Może znajdzie tam swoją wielką miłość?
Trzymajcie się cieplutko,
K.
Moja ocena 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.