Nowy Rok kojarzy mi się ze słynnym hasłem: A Ty jakie masz postanowienia noworoczne? Zwykle odpowiadałam, że nie mam i nie miałam nigdy, co jest akurat prawdą. Jednak w tym roku jest inaczej. Dlaczego? Zapraszam na nowy post.
(zdjęcie z sieci)
(zdjęcie z sieci)
Od nowego roku mam postanowienie. Zawsze biegam za wszystkimi, troszczę się o innych, myślę o tym co pomyślą sobie inni, latam załatwiam co trzeba i co nie trzeba, sprzątam w domu choć i tak nie widać i mam wyrzuty sumienia, że nie jestem perfekcyjną panią domu. Porównuję się do innych i zwykle wypadam kiepsko na tle super matek pracujących i godzących ze sobą wszystko. Obecnie jestem na etapie życia kiedy "siedzę" w domu przez co jestem albo mega rozlazła i chodzę cały dzień w piżamie albo biegam coś załatwiam na mieście, a w chałupie gary krzyczą w zlewie. Zna to ktoś? Nie zadowolę nikogo na maksa. Wreszcie to zrozumiałam, powoli dotarło do mojej szanownej główki, że to JA mam być zadowolona. To moje życie i powinnam żyć tak, jak uważam za najlepsze dla mnie w danym czasie. Przez ostatnie dwa lata przeszłam wiele jeśli chodzi o zdrowie, majątek poszedł w aptekach, u lekarzy i na badania. Leków wzięłam tyle (i nadal biorę ostatnie dwa miesiące), że myślę że świecę tak, aż mnie w kosmosie widzą. Nie wiem co będzie jak zakończę kurację. Myślę, że mam tak zniszczony organizm, że będę musiała znów toczyć walkę, ale tym razem bez farmaceutyków i ze swoją odpornością, a właściwie jej brakiem. Jest to wizja przerażająca co będzie jak odstawie leki, ale z drugiej strony nie mogę się doczekać normalnego życia.
W nowym roku chcę zadbać o SIEBIE. Każdego dnia chcę sobie sprawić małą przyjemność, choć najmniejszą ale istotną dla mnie. Pewnie będzie to czytanie książki dla przyjemności, może pisanie do was (sprawia mi to radochę), może masaż albo długie leżenie w wannie. Planując swoje dni chcę znaleźć choć pół godziny na wyjście z kijkami, kiedyś to uwielbiałam i po takich maratonach czułam się o niebo lepiej, nie wspominając o fajnym ciałku. Postaram się nie wariować jako matka, bardziej odpuszczać, wyluzować i przede wszystkim zadbać o swoje zdrowie. Mam jedno, a i ono się sypie.
Pomogła mi w tym postanowieniu moja dawna koleżanka z liceum Kinga Bogdańska. Obserwuję ją bardzo uważnie w mediach społecznościowych, nie widziałam jej jakieś 20 lat!!!. Gorąco wam polecam jej facebook "Kinga Bogdańska - od Żonglującej Matki do Mistrzyni Swojego Życia". A przede wszystkim wreszcie przeczytałam na spokojnie jej książkę.
Coś więcej o książce? Z zasady nie lubię czytać poradników, tzn. czytam na temat wychowania itd, ale męczy mnie to. Tę książkę czytało mi się wyjątkowo dobrze, nie jest to pozycja na jeden wieczór, gdyż zawiera w sobie ćwiczenia i różne rozważania. Jest przecudnie wydana, ma śliczną grafikę i czcionkę w środku. Ale najważniejsza jest w niej jej treść. Kinga pisze o tym jak się nie poddawać w życiu, jak żonglować obowiązkami, jak znaleźć czas dla siebie, jak dbać o siebie... Z ciekawością przeczytałam rozdział o stawianiu sobie celów, o pokochaniu siebie czy o przebaczaniu innym. W końcu dowiedziałam się o co chodzi z tymi siedmioma krasnoludkami w drodze do Twojego Mistrzostwa. Książka jest tak dobra, że pozwoliłam sobie ją dodać w serwisie lubimyczytac.pl
http://lubimyczytac.pl//ksiazka/4818042/mistrzyni-swojego-zycia
http://lubimyczytac.pl//ksiazka/4818042/mistrzyni-swojego-zycia
Jeśli Was zainteresowałam to zapraszam na mojego facebooka. Dzisiaj organizuję konkurs, w którym można wygrać tę książkę. Mam jej dwa egzemplarze i chętnie się podzielę z kimś innym.
Kinga, jeśli to kiedyś przeczytasz, dziękuję Ci za wszystko co robisz. Jesteś dla mnie wzorem że MOŻNA, a nawet TRZEBA jak to mówisz - bezczelnie sięgać po swoje.
Dbajmy o siebie kobietki (i nie tylko kobietki) w Nowym Roku 2018! Wszystkiego dobrego!
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.