Dziś wpis dotyczący czytania u dzieci. Twoje dziecko mimo, że lubi książki, bardzo się męczy przy czytaniu? Zgłasza bóle głowy? Ma jakieś zaburzenia widzenia? Jeśli tak, to ten post jest dla Ciebie.
Dziś postanowiłam na świeżo opisać wam sytuację z Julką, może jakiejś mamie (albo tacie) taka wiedza się przyda.
Moja córcia (prawie 8 lat) rozwija się normalnie. Julka uwielbia książki jak ja, możemy szwendać się po Empiku szukając i oglądając co mają na półkach. Jak wybierzemy się razem do biblioteki to chwilę nas nie będzie, bo jak zagłębimy się między półki to spędzamy tam sporo czasu. Codziennie czytam jej ok. pół godziny i pójście spać bez czytania to dla niej największa kara. Nawet kładąc się spać po zabawie sylwestrowej było pytanie: Ale jak to? Bez czytania dzisiaj? To jak ja zasnę? :)
Jako książkoholiczka czekam wciąż, kiedy Julka usiądzie sama w fotelu i zacznie czytać dla przyjemności takie normalne książki. Wizję miałam taką jak to będziemy sobie razem wybierać co następne i o tym rozmawiać, a tu się okazało, że moje dziecko wcale się nie garnie do czytania. Coś tam duka, czasami lepiej, czasami gorzej, coś próbuje czytać, to zamienia litery, to przekręca, to wymyśla, to się nie patrzy w tekst. Ileż można???????? Najbardziej mnie denerwowało dlaczego ona się nie patrzy w książkę, tylko te oczy jej tak "latają" na wszystkie strony świata. Sama nie wiedziałam, czy mam się martwić czy zacząć wkurzać czy odpuścić i poczekać co będzie. Dziwne było dla mnie to, że mimo jej zamiłowania do książek, nie idzie jej w ogóle skupienie się na tekście. Żadnym. Nieważne czy to był elementarz ze szkoły czy jakiś tekst, który bardzo chciała przeczytać. Miałam wrażenie, że chce, ale te oczy wiecznie gdzieś umykały. Od kilku tygodni szło jej już lepiej, ale po czytaniu widziałam na jej twarzy mega zmęczenie. Od dziś już wiem dlaczego.
Sygnały, że coś się dzieje były od dawna, ale niestety nie umiałam ich do niczego przypasować. Co to było:
- ogromne zmęczenie po samodzielnym czytaniu;
- ból głowy często po szkole, czy po wysiłku umysłowym (szczególnie takim że trzeba coś pisać w liniaturze, czy w drobnych kratkach);
- ostatnio słyszałam od córki, że np. pisze w zeszycie, patrzy na tablicę i nic nie widzi, a za chwilę patrzy i widzi wszystko;
- widziałam jak jej ciężko pisać w liniaturze;
- pisanie odwrotnie cyferek, p, d, b to już taki standard;
- przeskakiwanie wyrazów jak czytała;
- przeskakiwanie linijek;
- nieumiejętność znalezienia miejsca gdzie ostatnio czytała (mówiła że jej się wszystko zlewa w jedno);
- wydawało mi się, że często "patrzy" jednym okiem w telewizor;
- jak coś czyta to się strasznie wierci, głowa jej lata na wszystkie strony;
- często się zawiesza, czyli patrzy się w przestrzeń np. w okno.
Ponieważ nie podobał mi się fakt, że małą boli głowa i patrzy "jednym okiem" miała konsultacje u neurologa, badanie EEG, znów innego neurologa i dwa razy okulistę prywatnie z polecenia. Niestety tam, gdzie bardzo chciałam iść do okulisty termin był za 4 m-ce więc odmówiłam i zapisałam gdzieś indziej. A mogłam już rok temu jej pomóc, gdybym trafiła gdzie trzeba... Oczywiście wszystkie badania perfekt. Wzrok idealny, widzi z daleka i z bliska, a to że tak jakoś "krzywo" to "taka jej uroda". OK. Przyjęłam do wiadomości, ale coś mi się nadal nie podobało.
Jak poszła do I klasy to szła do przodu z nauką, ale wg mnie to nie były jej możliwości. Widziałam jak chce czytać, ale strasznie się przy tym męczy. Z jednej strony mówili ćwiczyć! z drugiej nie zmuszać! Co miałam robić? Zaufałam intuicji i czyta trochę każdego dnia, nie jest tego dużo, bo mówi że nie da rady.
Nie ukrywam. Myślałam, że ściemnia, bo jest albo leniwa albo niezdolna albo po prostu jej to nie interesuje, więc się nie skupia albo to nie jest jeszcze jej czas na czytanie. Może załapie za jakiś kolejny miesiąc? Może odpuścić, bo ma czas? hmmm.
Dziś miała wizytę u pani ortoptyk, na wizytę do której czekaliśmy od września ubiegłego roku. Skąd w ogóle pomysł ortoptyka? Poleciła mi koleżanka, której syn nie bardzo chciał czytać + pani psycholog przy diagnozie szkolnej wspomniała mi, że ona faktycznie jakoś tak patrzy jednym okiem i warto to sprawdzić. Zapisałam Julkę w to samo miejsce, gdzie kiedyś nie chciałam czekać na wizytę do okulisty i tak czekaliśmy aż do dziś. Nie byłam na wizycie, tylko maż, więc piszę o tym co usłyszałam od niego.
I co się okazało? Że moje dzieciątko nie miało możliwości rozwijać się jak reszta, ze względu na zaburzenia akomodacji obu oczu, zaburzoną pracę mięśni gałek obu oczu. Mam na kartce spisane jakieś dziwne nic nie mówiące mi nazwy. Ogólnie mówiąc to Julka po wpatrywaniu się w tekst w pewnym momencie widzi go rozmytego albo widzi podwójnie. Zmieniając pole wiedzenia z zeszytu na tablice przez pierwszą chwilę nie widzi nic. Dlatego też często patrzy w przestrzeń, bo tak sobie radzi mózg z tym wszystkim, jest to faktycznie taki reset dla oczu. Wg ortoptyk nie miała prawa czuć przyjemności z czytania, gdyż dla niej to był mega wysiłek. Podobno pracuje do 10 razy wolniej niż inne dzieci, bo takie ma zaburzenia w oczach. Pani ortoptyk podała jakieś procenty, ze dzieci mają np. czegoś tam 8% moja ma 1% itd, ale nie wiem o co chodzi. Zresztą nieważne. Ogólnie mówiąc dostałam kartkę z wynikami z całą litanią, co jest do poprawy.
Spytacie co teraz? Może tak jej zostać i wtedy faktycznie będzie jej ciężko, ale jest duża szansa na poprawę. Wymaga to jednak ogromnej pracy jej i mojej przez najbliższe 3 m-ce a pewnie i dłużej. Musimy wyćwiczyć mięśnie oczu, pani ortoptyk dała nam zestaw ćwiczeń. Patrząc na samą tę listę już dziś wiem, że będzie trudno. Bardzo trudno. Jeden dzień, drugi, ale minimum trzy miesiące? Trzy razy dziennie po 30 min???? Jak? Kiedy? Które dziecko to wytrzyma? Jak ogarnąć to przy 2-latku? Jak to zrobić 3x dziennie po ileś tam powtórzeń? Nudnych ćwiczeń oczu.... Już widzę jej zapał do ćwiczeń...
Wiem, że zrobimy co się da, bo nie mogę zostawić tego tematu. Jeśli jest szansa na pomoc to trzeba to zrobić. Podobno jeśli się tym zajmiemy na poważnie to moje dziecko za 3 m-ce będzie żyło w innym "lepszym" świecie. Takim nierozmazanym, nie podwójnym i wyraźnym. Jeśli nie pomoże to akceptuję to w 100%, ale na pewno nie można się poddać już na wstępie. Mogłam dawno jej pomóc, ale nawet nie wiedziałam kto to jest ortoptyk. Dlatego o tym piszę, bo w necie nie ma za dużo informacji na ten temat. Przynajmniej nic nie znalazłam.
Jestem dobrej myśli, że się uda, gdyż mam koleżankę, której syn po 3 m-cach ćwiczeń czyta płynniej, oczy mniej mu się męczą, więc jest duża poprawa. Jak sami widzicie z mojej opowieści miałam jakieś przeczucie, że coś się dzieje. Jako matka pamiętaj więc, że nigdy nie odpuszczaj i zdaj się na swoją intuicję. Jeśli czujesz, że coś jest nie tak, to szukaj co i próbuj pomóc. Jestem dumna z mojej córci, że mimo takich zaburzeń świetnie sobie radzi w szkole.
Trzymajcie kciuki za nasze ćwiczenia. Julka wraca za tydzień z ferii i zaczynamy! Jeśli chcecie dam znać czy coś one pomogły i czy są jakieś efekty. Może już wkrótce z przyjemnością coś sobie przeczyta i literki nie będą jej skakać na wszystkie strony. Może w końcu się dowie "Czy ZUZA ma siurka?" :)
A ja wracam do czytania, kończę Mroza "Większość bezwzględna". Recenzja już wkrótce!
Pozdrawiam,
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.