W tym roku mamy wysyp książek świątecznych, także wybór od której zacząć nie był łatwy. Wybrałam książkę, której patronuję czyli "Randkę pod jemiołą". Autorkę znam i lubię, okładka cudna, zaczęłam i przepadłam na jakiś czas. Zapraszam na moją recenzję.
"Kiedyś przygotowania do świąt były dla mnie źródłem stresu. Czy zdążę umyć okna i czy nie zostawię smug? Czy uszka nie rozkleją się w gotowaniu? A jeśli bigos nie wyjdzie, okaże się za tłusty, za słony, za chudy, za kwaśny...? Jeżeli teściowa skrytykuje, teść nie zechce skosztować, mąż się skrzywi? Byłam wiecznie wystraszoną, sfrustrowaną gospodynią domową, zakompleksioną kobietą, zabieganą żoną, nieumiejącą odpuścić i machnąć ręką na głupstwa. [...] nie zastanawiałam się wówczas, czy ja sama jestem zadowolona ze świata."
Akcja książki rozpoczyna się zimą i opisuje losy Joanny przez jeden rok jej życia. Rok nie byle jaki, ale taki, który zmienia wszystko o 180 stopni. Kobieta jest zabieganą żoną, dogadzającą mężowi we wszystkim, uległą i godzącą się na to, by on decydował nawet o długości jej włosów czy fasonie noszonych ubrań. Joannie to nie przeszkadza, po wielu latach przyzwyczaiła się do takiego życia. Jest nauczycielką w szkole, spełnia się w tym i wydaje się jej, że jest szczęśliwa. Pewnego dnia wszystko się zmienia, kiedy odkrywa, że mąż Kamil ją zdradza. W tym dokładnie momencie całe jej życie zmienia się diametralnie. Ścina włosy, nakłada szpilki, rezygnuje z pracy i .... nie powiem co dalej. Jeśli lubisz obyczajówki to ta Ci się spodoba, taka przewidywalna komedia romantyczna, czasami dobrze przeczytać i coś takiego. Mimo tego, że można się domyśleć końcówki czytało mi się historię Joanny bardzo przyjemnie.
"W życiu nie chodzi o to, aby schronić się przed burzą, ale żeby nauczyć się tańczyć w deszczu."
Moje odczucia: Książka nawiązuje do poprzednich części "Ławeczka pod bzem" i "Cała w fiołkach", ale na szczęście, jeśli ktoś ich nie czytał, to i tak śmiało może sięgnąć po tę książkę. Historia Joanny jest jedną całością. Poprzednie części jednak bardziej mnie śmieszyły, tutaj tej radości jest dużo mniej, bardziej obyczajówka niż komedia. Natomiast znalazłam kilka błędów w książce, typu Wielkanoc w listopadzie, co niestety przeszkadza w czytaniu, bo wybija z rytmu.
Moim skromnym zdaniem nie jest to książka bożonarodzeniowa. Co prawda jemioła i święta się pojawiają, ale jeśli ktoś liczy na zaczytanie się i odczuwanie atmosfery tych niezwykłych świąt to może się zawieść. Okładka mocno nawiązuje do Świąt, a w fabule jest ich naprawdę mało.
Wiem, że na rynku jest pełno książek o tym, jak jakaś pani rzuca pracę (z musu lub nie) i zaczyna od nowa, najczęściej po 40-stce. I co z tego, że temat jest oklepany? Nic mi to nie przeszkadzało. Sama stoję na rozdrożu swojego życia i nie umiem się zdecydować, czy wracać do swojego wyuczonego zawodu, czy zacząć coś całkiem innego. Tak jak Joanna, nasza główna bohaterka, nie wierzę w siebie ale pragnę coś zmienić. Dlatego tak dobrze mi się to czytało. Fakt, że autorka umie pisać w świetnym stylu sprawiał, że książka skończyła się nie wiem kiedy.
Za egzemplarz recenzencki i możliwość patronatu dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 391
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.