Książkę otrzymałam już dawno temu, zaczynałam ją czytać kilka razy, bo jakoś mi nie podchodziła. "Bezpańskiego" zaczęłam czytać od nowa w styczniu i przeczytałam w dwa wieczory. Tym razem nie miałam problemu ze skupieniem się na fabule. Widocznie na każdą lekturę jest czas i miejsce, trzeba mieć odpowiedni nastrój do pewnych tematów.
Zapraszam na moją ocenę książki.
"Jakiś mądrala z telewizji powiedział kiedyś, że ludzie wstępują do policji, by za pomocą munduru stać się autorytetami na ulicy i zyskać społeczny szacunek. Mocno mnie to, pamiętam, ubawiło. Pewnie właśnie z tego szacunku w świadomości społecznej funkcjonujemy jako psy, a wdzięczna młodzież pisze na murach HWDP. Takie koślawe graffiti to przecież prawie jak pomnik zasług."
Fabuła
Powyższy cytat to pierwsze zdania książki. Fabuła "Bezpańskiego" to nic innego jak spisana przez Jakuba Ćwieka historia przeszło 30-letniej służby Adama Bigaja (ps. "Księciunio"). Bigaj pełnił ważne funkcje w milicji, a potem w policji. Był m.in. kierownikiem sekcji zabójstw, naczelnikiem wydziału kryminalnego.
"Praca gliniarza to jeden z tych zawodów, gdzie na pytanie: "To co będziesz dzisiaj robił?", możesz jedynie wzruszyć ramionami."
O wielu tematach nie miałam pojęcia, opisywane niektóre tematy dotyczyły czasów, kiedy byłam dzieckiem. Z książki dowiedziałam się jak wyglądało zabezpieczanie kolejnych papieskich pielgrzymek czy walka z dopalaczami. Wiele spraw, o których czytamy, coś tam słyszałam, bo było o nich głośno. Tu, poznajemy je niejako od środka.
Policjant opisuje bez żadnych zahamowań jak wygląda przyjaźń w policji, co to znaczy być dobrym albo złym gliną, jak wyglądają przesłuchania, czy istnieje nadal korupcja i czy ktoś z tym walczy. Bigaj skupia się też na tym, jak wygląda życie żony policjanta, które krótko mówiąc jest nieciekawe i stresujące.
"Wychodząc na służbę, właściwie nigdy nie wiedziałeś nawet, kiedy wrócisz i, jakkolwiek dramatycznie by to brzmiało, czy wrócisz. [...] Ciągle myślami jesteś w robocie, ciągle pod telefonem, a czasami zwyczajnie dajesz znać, ze nie wrócisz przez najbliższe dwa czy trzy dni, bo dłubiesz przy zabójstwie..."
Moim zdaniem
Jak już "wciągnęłam się" w klimat książki to nie mogłam się oderwać. Niektóre sytuacje są tak absurdalne albo śmieszne, że uśmiech pojawiał mi się na twarzy. Historie opisane są w taki sposób, że mimo że dotyczą czasami trudnych spraw - opisane są w sposób lekki i zabawny. Momentami zapominałam, że czytam "tak poważną" książkę. Niestety jak to w życiu nie mamy tu tylko śmiesznych anegdot, ale smutną historię policjanta, który chciał być oddany służbie, a został po prostu niedoceniony. Myślę, że warto po nią sięgnąć, jeśli macie okazję. Jeszcze takiej książki o policji nie czytałam. Nie bójcie się jakiś makabrycznych opisów, bo nic tam takiego nie znajdziecie. Książka otwiera oczy na wiele spraw, czyta się ją jak jakąś satyrę, ale to niestety wszystko prawda...
Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi czytampierwszy.pl
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 416
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.