Na książkę Aleksandry Tyl czekałam od jakiegoś czasu. Autorka urzekła mnie swoim talentem literackim przy okazji książek z serii o porach roku w tytule. Mogę napisać tylko tyle: wolę czekać rok na jedną TAKĄ powieść niż przeczytać cztery książki jednej autorki wydawane w ciągu jednego roku, o których zapomnę zaraz po przeczytaniu.
Jestem zachwycona. Książka przypomina mi stylem ukochaną przeze mnie Lucindę Riley. "Cudze chwalicie - swojego nie znacie". Otóż nie - od dziś zacznę polecać "Wschody i zachody słońca" dla wielbicielek powieści obyczajowych. Ta historia to prawdziwy majstersztyk literacki!
Wschód - Zachód
Młodość - Starość
Przeszłość - Przyszłość
W historii jaką przedstawia nam autorka mamy dwie główne bohaterki: Małgosię, która w wieku 34 lat została zwolniona dyscyplinarnie z pracy w szkole, a ponieważ jest rozwódką i nie ma na przysłowiowy "chleb" musi szybko znaleźć jakąś pracę. Decyduje się odpowiedzieć na ogłoszenie dotyczące byciem opiekunką starszej pani w Sopocie. Oferta brzmi jak marzenie: opiekunka nie płaci za mieszkanie, jedzenie, dostaje 4000 netto na rękę, a jej obowiązkiem jest opieka nad starszą panią, która jest jeszcze w miarę sprawna. Jedynym haczykiem jaki zawiera jej praca jest pilnowanie, by do starszej pani nie miały dostępu niepowołane osoby, szczególnie pisarz Robert, który rzekomo jest jej kochankiem? utrzymankiem? osobą czyhającą na majątek? Kim jest Robert i dlaczego czasami mieszka u Hani? Tego ma się dowiedzieć Małgosia będąc już na miejscu w Sopocie. Kobieta pełna obaw wyprowadza się z Warszawy, nie jest wcale taka szczęśliwa, że jej życie potoczyło się w taki sposób.
"Trudno mi było zaakceptować fakt, że znalazłam się w punkcie, w którym ja, nauczycielka, osoba z wykształceniem, wiedzą pedagogiczną i kompetencjami zajmować się będę usługiwaniem bogatej staruszce. "
Starszą panią okazuje się być 92-letnia Hania, właścicielka pięknego domu nad morzem. Obowiązków nie ma za wiele, ale na pewno nie jest łatwo Małgosi szpiegować Hanię. Staruszka jest dosyć specyficzna, ma dosyć dziwnie wyglądające z boku rytuały, takie jak jazda na plażę w jeden określony dzień w miesiącu. Warto tu wspomnieć, że Hania jest zainspirowana prawdziwą osobą, której już niestety nie ma między nami.
Teraźniejszość splatana jest z przeszłością, z historią młodej Anki, która zaczęła się już w 1936 r.
Jestem wielką fanką powieści obyczajowych, których akcja dzieje się dwutorowo, tym bardziej ciągnęło mnie do tej książki. Powiem Wam, że autorka świetnie połączyła całość w jedną spójną powieść i udało się jej wyciągnąć mnie z niemocy czytelniczej, w której tkwię od tygodnia. Tę książkę chciałam czytać kiedy tylko miałam choć 5 minut... Historia urzeka, łapie za serce, wyzwala emocje i daję wiarę w lepsze jutro. Na szczęście autorka poprowadziła fabułę inaczej niż pierwotnie zakładałam, nie spodziewałam się takiego rozwiązania, nie odgadłam wielu rzeczy, więc tym bardziej na samym końcu można się ogromnie wzruszyć i zachwycić. Książka dla czytelniczki w każdym wieku, tej młodej na początku drogi, tej w średnim wieku i tej już u schyłku życia.... śmiało możecie kupować na prezent babciom, ciociom czy mamom!!!
Podobało mi się też to, że autorka dokładnie pokazała przemianę duchową Małgosi... Czytanie takich historii daje czytelnikowi ogromną nadzieję i wiarę, że zawsze warto walczyć o siebie i o własne marzenia, niezależnie od tego jak nasze życie się potoczy.
"Dopóki widzisz słońce, możesz być pewien, że koniec świata jeszcze nie nadszedł."
Miałam to szczęście być na spotkaniu autorskim promującym tę książkę. Wiele mi to dało, bo mniej więcej autorka zakreśliła fabułę i opowiedziała o tym, jak się przygotowywała do pisania tej powieści. Kiedy natrafiałam na fragmenty książki, które na spotkaniu czytała Małgorzata Lewińska, czułam się jakbym znów była w Empiku i słuchała głosu aktorki.
Wydawnictwo: Prozami
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 464
Moja ocena: 10/10
Bardzo jestem ciekawa tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się okładka książki :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń