Wśród książek, które czytam trafiają się i te lepsze i te gorsze. Jak to mówią: Pokaż kotku co masz w środku.... Nigdy nie wiadomo na co się trafi... Bo jeśli chodzi o okładkę to na pewno przyciąga oko.
Do książki podchodziłam kilka razy i coś mi wiecznie nie pasowało, że nie miałam siły jej doczytać. W końcu się udało i mogę napisać kilka słów.
Zaczyna się naprawdę nieźle. Na wstępie mamy spis bohaterów, tak jak to robiła czasami Chmielewska i praktykuje Alek Rogoziński. Fabuła też jest niczego sobie. Główna bohaterka Marianna Kropka ma już prawie 40-lat, mieszka ze swoim narzeczonym Kubą Klopsem, dziennikarzem śledczym, zwanym Narzeczem.
"Mieszkanie przypominało nasz związek. Obraz nędzy i rozpaczy. Było szaro sine od tumanów kurzu wzniecanych każdym najmniejszym ruchem."
Obecnie na czas remontu kawalerki przeprowadzają się do mamy Kuby, której na szczęście nie ma, bo jest w sanatorium. Kobiety nie przypadły sobie do gustu, jak to czasami bywa między przyszłą synową a teściową. Mama Kuby marzy zdecydowanie o innej narzeczonej dla swojego synka.
Pewnego wieczoru Marianna spędza czas z kolegami w biurze oglądając mecz. Chłopaki pokłócili się ze swoimi partnerkami i dlatego urządzili sobie razem z szefem wieczór męski. W sumie przez przypadek znalazła się tam też nasza główna bohaterka i pewnie szybko zapomniałaby o tym wieczorze, ale jeden z uczestników po zakończonej imprezie okazał się martwy....
W dalszej części książki Marianna razem z Narzeczem jedzie na kurs jogi pod Warszawę, gdzie uwielbia leżeć w tzw. pozycji trupa. Dziewczyna planuje odpocząć, ale nic bardziej mylnego. Tajemnicze zniknięcie kucharza i seria zagadkowych morderstw w sielskiej scenerii sprawiają, że co jak co ale spokoju tam nie będzie.
Każdy ma inny gust. Osobiście bardzo lubię komedie kryminalne i ciągle szukam kogoś kto okaże się nową Joanną Chmielewską. Niestety, choć książkę czytało mi się w miarę lekko, fabuła jakoś mnie nie porwała i w sumie było mi wszystko jedno jak się skończy. Pewnie, gdyby nie to, że jest to egzemplarz do recenzji to bym jej nie doczytała. Nie lubię pisać takich słów, ale piszę tego bloga z sercem i nigdy nie ściemniam jeśli mi się coś nie podoba. Nawet przed chwilę się zastawiałam co mi nie pasuje i powiem Wam, że jest to książka zagadka dla mnie.... Może styl pisania autorki? Nie wiem, coś mi nie zagrało, ale to na pewno kwestia gustu. Wiadomo, że do takich książek trzeba mieć dystans, bo to specyficzny gatunek, nie wiem, może zabrakło mi humoru? A może z ilością przeczytanych książek ciężko mnie już zadowolić?
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Pascal.
Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 320
Moja ocena: 5/10
Raczej się nie skusze ;)
OdpowiedzUsuń