31 sierpnia 2019

"Zjazd absolwentów" Guillaume Musso

123/2019

W czasie swoich studiów zaczytywałam się w książkach Musso (kiedy to było??? :)). Dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po najnowszą powieść tego autora, żeby znów poczuć ten klimat magii co w jego "starych" książkach. Czy książka Musso mi się podobała? Jeśli jesteście tego ciekawi to zapraszam na moją subiektywną recenzję. 



Im jesteśmy starsi tym innego znaczenia nabiera dla nas impreza w stylu "zjazd absolwentów." Nie wiem kiedy ten czas tak szybko minął, niedawno kończyłam liceum...

Fabuła książki toczy się głównie wokół zjazdu absolwentów liceum na 50-lecie szkoły. Spotyka się wtedy wiele osób po latach, w tym dwóch nierozłącznych kiedyś kumpli - Thomas i Maxime. Mężczyźni nie kontaktowali się ze sobą od czasów studiów, to jest ich pierwsze spotkanie latach. 

"Wszyscy gratulowali sobie wzajemnie, klepali się po plecach, obejmowali, okazywali najpiękniejsze zdjęcia swoich bobasów, czy też często już nastolatków, wymieniali adresy mailowe, numery komórek, dodawali nowe nazwiska do listy przyjaciół na portalach społecznościowych."

Od samego początku czytelnik odnosi wrażenie ogromnej tajemnicy, która dotyczy jakiegoś wydarzenia sprzed wielu lat. Z kolejnymi rozdziałami autor naprowadza nas na ślad zbrodni, jaka była popełniona dawno temu. Mężczyźni obawiają się, że ich ukryta prawda wyjdzie na jaw, ponieważ ma być rozbudowany jeden ze starych budynków szkoły, a oni wiedzą, że w murze zamurowane są ...ludzkie zwłoki. Na dodatek obaj dostają kartki z napisami zemsta, a w starej szafce szkolnej znaleziono torbę z pieniędzy...

Niektóre rozdziały cofają nas do zimy roku 1992 r. Thomas jest zakochany w Vince, jednej z najzdolniejszych uczennic, która niestety straciła serce dla nauczyciela. Pewnego dnia dziewczyna i jej miłość znikają na zawsze.... Gdzie i dlaczego uciekli? Do dziś Vinca jest dla ludzi ogromną zagadką, bo nikt nie wie co się z nią dzieje. 


"Zjazd absolwentów" to według mnie zupełnie inny Musso. Gdybym nie widziała nazwiska autora na okładce to bym nie zgadła, kto to napisał. Książka jest ciekawa, z momentami sensacyjnymi, ale nie znajdziecie w niej magii, lekkiej fantastyki, takiej jaka jest w innych książkach tego autora. Za bardzo momentami przewidywalna, brakowało mi tego momentu ŁAŁ po zakończeniu czytania.  

Trudno mi ocenić, którego Musso wolę, bo nie da się tego ze sobą porównać. Musicie sami spróbować i przeczytać najnowszą książkę pana Guillaume, do czego was serdecznie zachęcam.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros.

Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2019
Tłumaczenie: Joanna Prądzyńska
Ilość stron: 320
Moja ocena: 7/10

2 komentarze:

  1. Właśnie czytam i póki co podoba mi się, ale faktycznie - brak tej charakterystycznej dla Musso magii jest mocno odczuwalny :(
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka już czeka na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.