X tom z serii "Joanna Chyłka". Po "Umorzeniu", które w moim odczuciu było bardziej książką obyczajową, autor znów wraca na stare tory i ... dużo się dzieje. Zapraszam na moją krótką recenzję książki. Spojlerów nie będzie.
Premiera książki 18.09.2019
W końcu się doczekaliśmy czasów, kiedy Zordon zostaje Mecenasem Oryńskim. Pierwsza jego sprawa zaważy na całej jego przyszłości, tej zawodowej i prywatnej. Kordian w sumie nie ma wyboru, zostaje niejako zmuszony do bycia adwokatem pewnego chłopaka w Poznaniu. Znów na główne tory wraca Piotr Langer, który w tym tomie pełni bardzo ważną rolę. Jeśli Kordian wygra sprawę, ma szansę pomóc Chyłce załatwiając jej terapię na raka za granicą Polski. Zakochany Zordon nie waha się ani chwili. Jedzie z Chyłką do Poznania, by przyjrzeć się sprawie i nawet Joanna jest przekonana, że tej sprawy nie da się wygrać w żaden sposób. 17-latek oskarżony jest o bardzo brutalne zabójstwo dwóch kolegów ze szkoły, nie ma alibi, ciągle się plącze w zeznaniach, a wszystkie dowody wskazują na jego winę.
Rozwinięty jest też wątek choroby Chyłki i tego co się z nią dzieje.
"Przekonała się, jak szybko upływa czas, dopiero gdy ten zaczął jej się kończyć. Ostatnio wszystko działo się w przyśpieszonym tempie - jej stan zdrowia zdawał się pogarszać z minuty na minutę, Zordon w okamgnieniu zdał egzamin i po ślubowaniu dostał się na listę adwokatów, a w kancelarii wszyscy przygotowywali się na jej odejście." - to pierwszy akapit książki.
Zaczynając czytać ten tom myślałam, że wiem skąd ten tytuł, ale oczywiście autor dał mi pstryczka w nos. Podobało mi się też to, że będzie się też dużo działo na styku Zordon - Chyłka.
"- Wszystko ma swoje granice, Kordian. Nawet miłość.
- Mylisz się - odparł bez wahania, i to nie tylko dlatego, że chciał ją przekonać. - Ona nie zna barier, reguł czy ograniczeń. Owszem, czasem umysł je widzi, ale serce nigdy."
Nie mam dosyć tej serii, coś mnie zawsze do niej ciągnie. Będąc mniej więcej w połowie książki byłam przekonana, że akurat ten tom nie dostanie ode mnie za dużo punktów, jakoś to wszystko się ciągnęło jak flaki z olejem... Ale potem nagle przyśpieszyła akcja, a już ostatnie kilka rozdziałów to czytałam z ogromnym napięciu i nic się dla mnie nie liczyło, bo MUSIAŁAM się dowiedzieć jak to się skończy.
Pan Remigiusz jak zawsze mnie nie zawiódł i książkę skończył tak, że nie mogę się już doczekać jedenastego tomu....
Tak się nie robi, jak można zostawić czytelnika w takiej niewiedzy?
Nie zgadzam się z takim zakończeniem.
Nie.
Jestem mega zła i wkurzona.
Skończyłam przed chwilą czytać i w sumie mam ochotę siąść do tej książki ponownie, żeby wszystko zrozumieć na spokojnie, bo dzieje się naprawdę dużo. Przekonajcie się sami. Dla mnie jeden z lepszych tomów Chyłki.
A tak z sentymentu wrzucam zdjęcie z autorem wykonane podczas Warszawskich Targów Książki w tym roku.
Za egzemplarz do recenzji i cudną torbę na zakupy dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 540
Moja ocena: 9/10
U mnie książka już czeka na swoją kolej. :) Często tak bywa, że koniec bywa mega intrygujący.
OdpowiedzUsuńCała seria czeka na mojej półce :)
OdpowiedzUsuń