173/2019
Jeszcze nigdy nie miałam takich zaległości w pisaniu recenzji, ale niestety siedzenie z chorym przedszkolakiem mnie wykańcza.
Jeszcze nigdy nie miałam takich zaległości w pisaniu recenzji, ale niestety siedzenie z chorym przedszkolakiem mnie wykańcza.
Na pierwszy rzut napiszę o książce, która idealnie nadaje się na prezent dla książkoholika, to taka prawdziwa POWIEŚĆ, która głęboko wciąga czytelnika w swoją fabułę i najchętniej nie wypuściłaby ze swoich ramion. Zapraszam!
Lucindę Riley odkryłam kiedyś przypadkowo i od tamtego czasu czytam wszystkie jej książki. Autorka pisze rewelacyjnie, uwielbiam jej twórczość i zawsze biorę ją w ciemno.
"Pamiętaj, kochanie, że coś, co jednemu wydaje się śmieciem, dla kogoś innego może być cenne jak złoto. Możliwe, że my wszyscy jesteśmy takimi poszukiwaczami."
O czym jest "Pokój motyli?"
To niezwykle emocjonująca powieść o życiu Posy, a właściwie Adrianie. Akcja toczy się w niewielkim angielskim miasteczku Suffolk, gdzie obecnie prawie 70-letnia Posy spędziła dzieciństwo. Akcja toczy się głównie w Domu Admirała, ogromnej rezydencji, którą jako dziewczynka musiała opuścić i wraca tam na stare lata. Wszystko zaczyna jej się przypominać, chwile dobre i te złe. Książka przedstawia losy głównej bohaterki na przestrzeni kilkudziesięciu lat, momentami wracając do teraźniejszości. Czułam się jakbym oglądała dobry film obyczajowy... Najbardziej utkwiły mi w pamięci czasy wojenne i fakt, że mogłam poczuć się jak mała dziewczynka, która żegna ojca idącego na wojnę... Smutne było to, że z siedmiu lat życia Posy, jej tata spędził pięć na wojnie. Dziewczynka wiedziała, że jej mama jest smutna z tego powodu, ale cieszyła się, że odwiedza ich wujek, czyli brat ojca.
Posy mimo różnych problemów chciałaby zachować majątek rodzinny, co nie jest łatwe. Dom podupadł, potrzebuje dużych nakładów finansowych, których ona nie ma... Dodatkowo jej synowie też mają swoje problemy oraz całkiem przypadkiem spotyka swoją dawną miłość... Posy staje przed najtrudniejszą decyzją, czy sprzedać ukochany dom, z którym wiąże ją tyle wspomnień oraz ogród, w którego nadal wkłada ogromną pracę i serce.
Książka ma różne opinie. Nie jest to najlepsza książka Riley, bo pamiętam takie, po których nie mogłam się pozbierać. Ale uważam, że nie jest zła, to dobra powieść o tajemnicach rodzinnych, o miłości niespełnionej, ogólnie o życiu... Przede wszystkim musicie się nastawić na powolne rozwijanie fabuły, ale akurat tego się spodziewałam po książce Riley.
Muszę koniecznie napisać, że byłam zachwycona bohaterami drugoplanowymi jak np. synową Amy.... Ogólnie pisząc to bardzo rozbudowana powieść, podobała mi się właśnie przez tą melancholię... Książka dała mi dużo do myślenia, o tym co po nas pozostanie jak już będziemy na końcu życia... Ale przede wszystkim to książka o miłości, tej do ukochanego ojca, tak wyidealizowanego w jej pamięci. Jest też miłość trudna, kiedy mąż okazuje się być damskim bokserem. A miłość niespełniona i złamane serce? To wszystko znajdziecie właśnie w tej powieści. Czytałam jak zaczarowana, podobał mi się klimat jaki stworzyła autorka, nawet opisy budynków, ubrań z dawnych lat. Powieść wbiła się w moją pamięć a to chyba chodzi.
A skąd taki tytuł? Posy wspomina swojego tatę głównie ze wspólnego łapania motyli.... A czemu Pokój? Tego musicie się sami dowiedzieć, do czego zachęcam gorąco. Spodoba się fanom powieści obyczajowych, którym nie przeszkadza element subtelnego romansu.
Recenzję zakończę pięknym cytatem, który daje wiele do myślenia.
To niezwykle emocjonująca powieść o życiu Posy, a właściwie Adrianie. Akcja toczy się w niewielkim angielskim miasteczku Suffolk, gdzie obecnie prawie 70-letnia Posy spędziła dzieciństwo. Akcja toczy się głównie w Domu Admirała, ogromnej rezydencji, którą jako dziewczynka musiała opuścić i wraca tam na stare lata. Wszystko zaczyna jej się przypominać, chwile dobre i te złe. Książka przedstawia losy głównej bohaterki na przestrzeni kilkudziesięciu lat, momentami wracając do teraźniejszości. Czułam się jakbym oglądała dobry film obyczajowy... Najbardziej utkwiły mi w pamięci czasy wojenne i fakt, że mogłam poczuć się jak mała dziewczynka, która żegna ojca idącego na wojnę... Smutne było to, że z siedmiu lat życia Posy, jej tata spędził pięć na wojnie. Dziewczynka wiedziała, że jej mama jest smutna z tego powodu, ale cieszyła się, że odwiedza ich wujek, czyli brat ojca.
Posy mimo różnych problemów chciałaby zachować majątek rodzinny, co nie jest łatwe. Dom podupadł, potrzebuje dużych nakładów finansowych, których ona nie ma... Dodatkowo jej synowie też mają swoje problemy oraz całkiem przypadkiem spotyka swoją dawną miłość... Posy staje przed najtrudniejszą decyzją, czy sprzedać ukochany dom, z którym wiąże ją tyle wspomnień oraz ogród, w którego nadal wkłada ogromną pracę i serce.
"Poza tym, jeśli wiedziała coś o życiu, to tyle, że przeszłość wędruje za człowiekiem, jakkolwiek próbowałby przed nią uciec."
Książka ma różne opinie. Nie jest to najlepsza książka Riley, bo pamiętam takie, po których nie mogłam się pozbierać. Ale uważam, że nie jest zła, to dobra powieść o tajemnicach rodzinnych, o miłości niespełnionej, ogólnie o życiu... Przede wszystkim musicie się nastawić na powolne rozwijanie fabuły, ale akurat tego się spodziewałam po książce Riley.
Muszę koniecznie napisać, że byłam zachwycona bohaterami drugoplanowymi jak np. synową Amy.... Ogólnie pisząc to bardzo rozbudowana powieść, podobała mi się właśnie przez tą melancholię... Książka dała mi dużo do myślenia, o tym co po nas pozostanie jak już będziemy na końcu życia... Ale przede wszystkim to książka o miłości, tej do ukochanego ojca, tak wyidealizowanego w jej pamięci. Jest też miłość trudna, kiedy mąż okazuje się być damskim bokserem. A miłość niespełniona i złamane serce? To wszystko znajdziecie właśnie w tej powieści. Czytałam jak zaczarowana, podobał mi się klimat jaki stworzyła autorka, nawet opisy budynków, ubrań z dawnych lat. Powieść wbiła się w moją pamięć a to chyba chodzi.
"Miłość działa w życiu cuda. Nawet w najbardziej ponury dzień w środku zimy może tak rozświetlić świat,, że wszytko wyda się równie piękne jak teraz."
A skąd taki tytuł? Posy wspomina swojego tatę głównie ze wspólnego łapania motyli.... A czemu Pokój? Tego musicie się sami dowiedzieć, do czego zachęcam gorąco. Spodoba się fanom powieści obyczajowych, którym nie przeszkadza element subtelnego romansu.
Recenzję zakończę pięknym cytatem, który daje wiele do myślenia.
"Nie bądź zachłanna, Posy. Ciesz się z tego, co on ci daje, a nie myśl o tym, czego ci brak."
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Wydawnictwo: Albatros
Przekład: Anna Esden - Tempska
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 530
Moja ocena: 9/10
Wydawnictwo: Albatros
Przekład: Anna Esden - Tempska
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 530
Moja ocena: 9/10
Na ten tytuł chętnie się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńMam ogromną chrapkę na tę książkę i mam nadzieję, że uda mi się ją upolować.
OdpowiedzUsuńDobrze, że kupiłam:) okładka mnie zauroczyla
OdpowiedzUsuńMarzę o niej od początku zapowiedzi.
OdpowiedzUsuń"Pokój motyli" zaskakuje bardzo rozbudowaną fabułą, ale jednocześnie jest w tej powieści coś, co sprawia, że podczas jej lektury czujemy spokój. Idealny tytuł na kilka długich wieczorów. Polecamy wraz z Tobą! :)
OdpowiedzUsuńChętnie poczytam :)
OdpowiedzUsuńUrzekła mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuń