Jeśli macie ochotę wpaść na kawę do antykwariatu to powinniście sięgnąć po najnowszą książkę Gabrieli Gargaś. Zapraszam na moją recenzję.
Książka urzeka od pierwszych zdań, zresztą sami przeczytajcie:
"Lubię te wszystkie opowieści, których akcja toczy się leniwie w zimowe dni. Przy migoczących światełkach na choince, przy dzwoneczkach sań, herbacie z sokiem malinowym i wielkich płatkach śniegu, które spadają z ciężkich, sinoniebieskich chmur. "
Na samym wstępie muszę wspomnieć o jednym miejscu, w którym momentami toczy się fabuła. Jest to "Antykwariat z książką i kawą", czyli zapach papieru z książek łączy się ze zmieloną kawą.... Bunia, która czeka na każdego gościa, nie jest zwykłą właścicielką. Ona będzie miała czas porozmawiać a przede wszystkim wysłuchać osoby, które znajdą się w jej kawiarni. Niestety prowadzenie takiego biznesu w naszych czasach nie jest trendy i zagląda do niej coraz mniej gości. Kobieta nawet zastanawia się nad zamknięciem lokalu, co nie jest dla niej łatwe ani proste.
Jak pisałam wcześniej to w "Antykwariacie" dużo się wydarzy w życiu bohaterów. Jest ich wielu, ale autorka świetnie sobie z tym poradziła, także trudno się pogubić.
"Wiesz przecież, wiem to i ja, że są takie miłości, które człowiek wspomina przez całe życie i nosi w sobie. A gdy tej kochanej osoby zabraknie, to jakby los odjął ci wzrok czy słuch. Żyjesz dalej, nadal czujesz, ale nigdy już nie będziesz czerpał z tego życia tyle, ile gdy ten tak dobrze ci znany ktoś był obok."
"Wiesz przecież, wiem to i ja, że są takie miłości, które człowiek wspomina przez całe życie i nosi w sobie. A gdy tej kochanej osoby zabraknie, to jakby los odjął ci wzrok czy słuch. Żyjesz dalej, nadal czujesz, ale nigdy już nie będziesz czerpał z tego życia tyle, ile gdy ten tak dobrze ci znany ktoś był obok."
Czytając tę książkę jakiś czas temu, nie zapomniałam fabuły, a nawet jestem w stanie przypomnieć sobie jej klimat. Z kart książki biło niezwykłe ciepło, babcina rada, dobroć, mądre słowa, pokrzepienie. Bunia nie boi się trudnych tematów, a przecież pełno ich w naszym życiu, prawda? Jest też smutek, trudne wybory, tęsknota, ale książka pokazuje, że karty kiedyś dla każdego się odwrócą i jeszcze będzie dobrze. Jedyne co to jakoś za mało tych Świąt... a może mam duże wymagania, bo nie ma śniegu, za którym już tak bardzo tęsknię. Kto z nas nie pamięta białego Bożego Narodzenia i tego niesamowitego klimatu raz do roku... Dlatego sięgam po książki, choć trochę dotykające tematu Świąt, żeby poczuć ten klimat jak za dawnych lat.
"Szczęście przy kominku" to w pewien sposób magiczna opowieść o zwykłych ludziach, z problemami dnia codziennego. To taka powieść o Tobie i o mnie, szkoda tylko, że nie znam takiego miejsca jak "Antykwariat z książka i kawą."
Jestem wdzięczna autorce, że w jej książce zawsze można znaleźć pokrzepienie, plusy codziennego życia, radość z każdego dnia. Chyba nie znam drugiej takiej autorki. Aż chciałabym krzyknąć: czytajcie Gargaś ku pokrzepieniu serc!
"Człowiek tak naprawdę niewiele potrzebuje do szczęścia: przytulenia, pocałunku, czułych gestów wyrażających miłość, tego, żeby go ktoś wysłuchał i powiedział, że kocha. Nic poza tym. Wszystko inne jest dodatkiem do życia."
Autorka kojarzy mi się przede wszystkim z pięknymi przesłaniami, które zawsze zaznaczam i do których lubię wracać. Zostawię Was z bardzo mądrą myślą, idealną na nadchodzący czas...
"Kiedyś wyczekiwało się świąt dla rodzinnych spotkań, pomarańczy, tych wszystkich potraw, atmosfery bliskości i dla pasterki. A teraz? Teraz młodzi najchętniej by to wszystko odbębnili, porobili zdjęcia, by wstawić je na te wszystkie strony, i tyle."
A tak się robi zdjęcia z kotem:
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 340
Moja ocena: 8/10
Piękna recenzja. Dzięki.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość autorki :)
OdpowiedzUsuń