Nic na to nie poradzę, że mam słabość do książek tej autorki. W "Masz wiadomość" może i dużo się nie dzieje na pierwszy rzut oka, ale ... właśnie takiej książki ostatnio potrzebowałam.
"Wiesz... Kiedy ktoś łamie ci serce po raz pierwszy, to masz wrażenie, że zawalił ci się cały świat. Przez kilka dni leżysz w łóżku, wpatrując się w sufit, i pragniesz tylko tego, by umrzeć. Nie widzisz sensu życia, płaczesz tak długo, aż w końcu nie masz czym, i cierpisz tak wyobrażalnie, że momentami nie możesz oddychać, bo boli cię całe ciało."
Nie wiem jak autorka to robi, ale nigdy nie mam problemów z jej bohaterami. Julię polubiłam od pierwszego zdania :) Dziewczyna po 7 latach związku zostaje porzucona przez narzeczonego tuż przed samym ślubem, co oczywiście odbija się na jej życiu prywatnym. Norbert zrobił to bardzo nieelegancko, przez telefon, przez co Julka czuje się jeszcze gorzej.
"Gdy ktoś łamie mi serce po raz czwarty, w dodatku zawsze jest to ten sam mężczyzna,...[...] to wcale nie masz ochoty umierać. Boli cię serce, to prawda, jesteś w kiepskiej formie, ale łzy już nie płyną."
Poznajemy ją właśnie w tym trudnym dla niej momencie. Julka nie wierzy, że jeszcze kiedykolwiek spotka ją szczęście, skupia się na końcówce studiów filologii angielskiej, chodzi na dodatkowe szkolenia, wiele czasu spędza na nauce i pisaniu pracy magisterskiej, a pociechę znajduje w spotkaniach z przyjaciółką Alicją. Ala jest fanką randek w internecie, bo dzięki nim poznała swojego narzeczonego. Namawia Julkę do założenia portalu na stronie randkowej... Julia nie planuje szukać nikogo w internecie, ale pewnego razu nudząc się w pociągu zaczepia jednego chłopaka.
Ta wiadomość zmieni życie Julki i Adama, którzy zaczynają wymieniać ze sobą wiadomości w internecie. Czy taka relacja może mieć sens, skoro nigdy się nie widzieli? Czy można znaleźć miłość w internecie? A przede wszystkim czy można zakochać się w kimś, kogo nigdy na żywo nie widziałeś?
"Jak to mówiła babcia Julii - każdy garnek znajdzie w końcu swoją przykrywkę."
Nawet jeśli domyślacie się co było dalej to nie jest to istotne. Książka zainspirowana jest prawdziwym życiem autorki, kilka szczegółów wydarzyło się naprawdę. Jak zawsze wzruszyła mnie powieść autorki. Jak pisałam na samym początku, nie dzieje się może zbyt dużo, bo głównie czytamy o rozwoju znajomości dwojga młodych ludzi... ale jak dla mnie książka jest magiczna, na swój sposób wyjątkowa. Spodoba się fanom powieści obyczajowej w każdym wieku, niesie nadzieję, ale nie jest infantylna. Książka niezwykle osobista, niemal intymna, bardzo uczuciowa, przypomniała mi moje młode studenckie lata i te... motyle w brzuchu i radość kiedy widzisz na ekranie: Masz wiadomość. Wtedy nie było tak internetu, tak własnie czekało się na listy pocztowe, ale emocje na pewno były takie same od wieków.
Jeśli chodzi o książki opowiadające historie miłosne to jestem mega wybredna, rzadko co mi się podoba. Ta książka mnie urzekła, bardzo spokojna, wyciszająca, a jednocześnie taka inna niż wszystkie do tej pory.
Jeśli nie znasz pióra autorki to warto to zmienić jak najszybciej. Ja Agatę Przybyłek biorę w ciemno i zawsze jej książki wskakują na pierwsze miejsce w kolejce recenzenckiej.
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 368
Moja ocena: 8/10
Twórczość autorki ciągle przede mną ;)
OdpowiedzUsuńLubię książki tej autorki i na pewno z tą również spędę swój wolny czas. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym ją mieć i przeczytać.
OdpowiedzUsuń