119/2020
Książka ostatnio stanęła znowu na topie, a to dlatego, że pojawia się w niej wirus "Wuhan 400". O tyle jest to dziwne, bo pierwsze wydanie książki było... 40 lat temu. Zbieżność miejsc i nazw jest zaskakująca. A o czym dokładnie jest ta książka? Zapraszam na recenzję.
Historia matki, która rok wcześniej straciła w wypadku syna Danny'ego. Czas robi swoje i powoli kobieta zaczyna "wracać" do codzienności. Pewnego dnia w jej domu ma miejsce bardzo dziwne zdarzenie, a na tablicy w pokoju syna pojawiają się dwa słowa: NIE UMARŁ. Tina podejrzewa byłego męża o ponury żart z jej uczuć. Kiedy jednak okazuje się, że to nie on, kobieta rozpoczyna dochodzenie i zaczyna zastanawiać się czy jej syn naprawdę zginął w wypadku. Do czego doprowadzi jej prywatne śledztwo i dlaczego zaczyna się nią interesować agencja rządowa?
"Mniej więcej w tym czasie chiński naukowiec Li Chen uciekł do Stanów Zjednoczonych, wywożąc ze swojego kraju dyskietkę, która zawierała dane dotyczące najważniejszej, najbardziej niebezpiecznej broni biologicznej powstałej w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Nazwali ją wuhan-czterysta, ponieważ została opracowana w laboratoriach RDNA zlokalizowanych pod miastem Wuhan."
Jak byłam na studiach odkryłam twórczość autora i wiele jego książek wtedy kupiłam i przeczytałam. Po wieloletniej przerwie znowu usiadłam do Koontza, wg mnie pisze on w specyficzny sposób. Jeśli ktoś lubi jego książki to ta też mu się spodoba. Z drugiej strony mogę śmiało napisać, że ta akurat pozycja nie jest straszna, więc może po nią sięgnąć praktycznie każdy. Jedyne co mnie zawiodło to to, że nastawiłam się nie wiem czemu na więcej faktów o wirusie itd. Większość książki to jednak historia matki, która szuka swojego syna, mimo faktu, że przecież rok temu go pochowała. Początek dużo lepszy, potem coś nie do końca zagrało niestety, a za zakończenie musiałam odjąć gwiazdkę. Szkoda, bo był ogromny potencjał. Książka łączy ze sobą kilka gatunków literackich, m.in: akcja, sensacja, romans, występują w niej też zjawisk paranormalne, ale nie ma ich za dużo. Mimo wszystko, nadal mam ochotę na książki Koontza, są jedyne w swoim rodzaju i czasami warto sięgnąć po coś całkiem innego.
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz książki do recenzji.
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 384
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.