Dzień dobry
dzisiaj zapraszam do przeczytania krótkiego wywiadu, którego udzieliła mi autorka książki "Selfie z Toskanią". Miałam ten zaszczyt objąć książkę patronatem medialnym.
1) Na samym wstępie chciałabym pogratulować bardzo dobrej książki. Skąd akurat Toskania? Była Pani w tamtych rejonach?
Bardzo dziękuję za gratulacje i za sympatyczne słowa o mojej powieści. Co do Toskanii… Cóż, kiedyś był ten pierwszy raz, gdy przekraczałam granice, przełęcz Brenero i doświadczyłam identycznych emocji, co Marianna z „Selfie z Toskanią”, czyli pełen pakiet zachwytów, „ochów”, „achów”, „popatrz jak tu pięknie…”, „widziałeś, widziałeś?!”, nie wyłączając wybałuszonych oczu i otwartych ust. Zakochałam się bez pamięci im głębiej wjeżdżałam w ten piękny kraj. Postanowiłam wówczas, zaopatrując się w mapę Włoch, że zobaczę wszystkie regiony, opiję się wina, limoncello i spritza do zapomnienia i objem wszystkimi regionalnymi potrawami do chorobliwej otyłości albo pęknięcia w stylu smoka wawelskiego. Cóż, całe szczęście nie jestem wytrwała w postanowieniach, dzięki temu moje rozerwane szczątki nie walają się nad brzegiem rzeki, na przykład… Adygi czy Arno. Zwiedziłam część północnych Włoch i namówiona przez przyjaciółkę wyruszyłam do Toskanii na wycieczkę autokarową. Tutaj dopiero dopadł mnie zachwyt o wyjątkowo wysokiej skali i wtedy postanowiłam, że takie tło, pejzaże, słońce, wrażenia, ludzie, nie mogą się zmarnować czy pozostać jedynie na fotografiach. No i tym razem udało mi się wytrwać w postanowieniu.
2) Widać, że dobrze się Pani czuje w temacie komedii. Czy śmiała się Pani podczas pisania?
Bardzo
dobrze się czuję, jak się śmieję. Fakt, nie zawsze jest do śmiechu, jak to w
życiu, ale w moich książkach nie zajmuję się zasmucaniem, straszeniem,
epatowaniem seksem czy krwią, wstrząsaniem (poza wstrząsami przy wybuchach
śmiechu), wręcz przeciwnie. Zakładam rozśmieszanie, poprawienie humoru i
oderwanie od rzeczywistości. Oczywiście, że śmieję się z opisywanych scen i tak
sobie myślę trochę megalomańsko, że jeśli ja się śmieję, to czytelnicy też będą
się śmiali. Nierzadko pisząc w nocy, budzę domowników swoim głośnym śmiechem.
3) Teraz nie ma spotkań autorskich, wiadomo z jakiego powodu. Ale jak były - lubi Pani
spotkania z czytelnikami?
Bardzo lubię i bardzo tęsknię. Chociaż
pisanie, to samotne klepanie w klawiaturę, „użeranie się” ze swoimi niesfornymi
bohaterami, myślenie w skupieniu i samotności, to jednak spotkanie z drugim
człowiekiem, rozmowy, nawet o cenach jabłek w warzywniaku, kolorach hybrydy na
paznokciach stóp czy niekończącym się remoncie lokalnej drogi, to cenne
spotkanie. Dopiero, gdy dotknęła nas pandemia, to doceniłam wartość nawet
błahych rozmów i niezobowiązujących spotkań z drugim człowiekiem. A co dopiero
rozmowy z Czytelnikami albo przyszłymi Czytelnikami, których mogę na żywo
przekonywać do własnych książek! Umieram z tęsknoty!
4) Z jakiego gatunku nie napisałaby Pani książki?
Kiedyś myślałam, że nie napiszę niczego
fantastyki, ale pokusiłam się o opowiadanie fantastyczne i całkiem zgrabnie wyszło
jako wstęp do większej formy. Gdybym tylko chciała iść w tym kierunku, to
pierwszy krok mam za sobą. No, powiedzmy maleńki kroczek. Myślę, że nie
napisałabym horroru, westernu czy erotyka. Jednak człowiek ewoluuje i kto wie?
Tymczasem staram się mieszać gatunki
niczym w wielkim kotle, gdzie wrzucę trochę obyczaju, trochę historii, trochę
kryminału a wszystko okraszam dobrym humorem. Mam taką nadzieję.
5) Czy w wolnym czasie lubi Pani czytać książki innych polskich autorek?
Taaak… i tu jest
problem z tym wolnym czasem, bo jestem zainteresowana wykupem, kupnem,
darowizną czy nawet kradzieżą tego deficytowego towaru. No, dobrze. Nieco się
przekomarzam i kokietuję. Większość czasu na czytanie poświęcam na książki
związane z kolejną powieścią, ale z polskich autorek uwielbiam Basię Kosmowską,
Hannę Kowalewską i Dorotę Terakowską, ale czytuję również inne pisarki, gdy
tylko ktoś mi poleci. Nie ograniczam się do jednego gatunku czy autora. Na
szczęście, jest w czym przebierać i cieszy mnie, że polskich autorek pojawiło
się tak dużo.
Fajny wywiad. Autorkę znam z książki "Zawracanie głowy" /dawno temu kupiona/.
OdpowiedzUsuń