3/2021
W ostatnich miesiącach miałam szczęście do pięknych świątecznych książek. Historia, jaką opisała autorka, bardzo mnie wzruszyła i sprawiła, że jest to kolejna książka do polecenia dla innych książkoholików.
Seniorka rodu Lucyna, matka czterech dorosłych córek, od niedawna jest wdową. Kobieta wiodła bardzo szczęśliwe, spokojne życie, niestety po śmierci męża dowiedziała się o pewnym sekrecie, którym nie wie jak się podzielić z resztą rodziny. Dodatkowo kobieta martwi się, że jej córki się ze sobą nie dogadują i chciałaby to zmienić.
Lucyna wysyła każdemu z rodziny zaproszenie na wspólne święta do domku położonego w szczerym lesie. Oczywiście rodzina nie jest zadowolona ze zmiany planów, a kiedy po przyjeździe okazuje się, że nie ma tam zasięgu ani cywilizacji, emocje sięgają zenitu. Siostry są ze sobą wiecznie skłócone, dzieciaki się nudzą, to dobry scenariusz na katastrofę. Co robić na takim odludziu? Nie cieszy ich ani piękny dom, ani bardzo dobrze zaopatrzona spiżarnia. Jedyną zadowoloną jest wnuczka Amelia, dla której Święta są niezwykle ważne, a ona sama zastanawia się dlaczego babcia zaplanowała coś tak nietypowego. Dodatkowo w historię rodziny wplata się wątek samotnego mężczyzny oraz nietypowego psa, którzy mieszkają po drugiej stronie jeziora, nad którym położony jest dom.
Wszyscy czekają na przyjazd Lucyny.
Co wydarzy się do tego czasu?
Skąd babcia wzięła taki domek z bali?
Dlaczego kazała całej rodzinie wyjechać i siedzieć w głuszy?
Czy wspólny czas sprawi, że rodzina znów się scali na nowo?
Jaki sekret ujrzy światło dzienne?
"Spójrz na te wszystkie rzeczy. Czy to nie za dużo? Czy wy, dzieci, marzycie o czymś jeszcze, czy już macie wszystko? Kiedyś wystarczyło, że siądziemy do stołu wszyscy razem, że jesteśmy zdrowi, nikogo nie brakuje, podarki były symboliczne i nie najważniejsze, a i tak byliśmy szczęśliwi."
Autorka pokazała prawdziwe oblicze rodziny, gdzie nie zawsze Święta to radość, uśmiech przy stole i miłe spędzanie czasu z najbliższymi. Okazuje się, że problemy mogą narastać z roku i na rok, a niewyjaśnione tematy osłabiają więź między członkami rodziny. Seniorka rodu to bardzo ważna osoba w tej historii, której można pogratulować kreatywności i umiejętności planowania.
Książka niezwykle magiczna, refleksyjna, z przesłaniem. Fabuła nadaje się do scenariusza filmu świątecznego, myślę, że mógłby to być hit. Autorka ujęła mnie subtelnością, pięknym językiem, ciekawą fabułą oraz niesztampowymi bohaterami. Książka oczarowała mnie mroźnymi płatkami śniegu, zapachem pożywienia oraz miejscem fabuły. Sama chętnie spędziłabym tam święta...
Podsumowując to historia, która spodoba się fanom powieści obyczajowych. Czytelnik może wpaść w zadumę, że nigdy nie jest za późno na przebaczenie i scalenie więzów rodzinnych. Niby proste, ale takie zapominane w tych zaganianych czasach. Komercja, jaka panuje teraz, powoduje to, że nie doceniamy tego co najważniejsze, a dzieciaki wgapiające się tylko w telefony nie umieją spędzać czasu z rodziną. Książka bardzo uniwersalna, przekazująca ważne treści, o których trzeba pamiętać codziennie, nie tylko w czasie Świąt.
"Przecież o to chodzi w Bożym Narodzeniu. Świętowanie narodzenia Jezusa jest doskonałym pretekstem, by docenić rodzinę i bliskich. Codzienne zabieganie sprawia, że nie pamiętamy, jak ważna jest więź, nie dbamy o nią."
Po takim zachwycie nie pozostaje mi nic innego jak przeczytać pozostałe książki autorki.
Dziękuję Wydawnictwo Kobiece za egzemplarz książki do recenzji.
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 320
Moja ocena: 8/10
Bardzo chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńMam tę książkę już za sobą i szczerze polecam :) Swoje wrażenia też zawarłam w recenzji :)
OdpowiedzUsuń