Zapraszam na moją opinię o książce, na okładce której znajdziecie moje logo.
Książka opisuje perypetie dwóch przyjaciółek.
Irmina to znana pisarka książek o miłości, w życiu jednak nie ma szczęścia do facetów. Wszystko zmienia się w Sylwestra, kiedy w wyniku pewnych zdarzeń trafia do szpitala na oddział chirurgii. Właśnie tam poznaje przystojnego lekarza Jakuba (prywatnie wielbiciela jej twórczości), który wywiera na niej dobre wrażenie. Niestety na tym samym oddziale Irmina spotyka swoją największą rywalkę od czasów przedszkolnych - Kukę - która jest tam pielęgniarką. Pisarka ma dosyć komentarzy i zachowania znajomej, dlatego ucieka ze szpitala w nietypowy sposób.
Natomiast przyjaciółka Irminy, Alma, spędza sylwestra samotnie w towarzystwie alkoholu. Po rozwodzie kobieta nie jest szczęśliwa, czuje, że coś w jej życiu poszło nie tak, pod wpływem chwili i po wypiciu kilku butelek szampana postanawia zaprosić do grona znajomych rzeszę obcych ludzi z całego świata.... Niby nic takiego, ale od tego momentu życie Almy zmieni się bardzo mocno. Dodatkowo na progu jej mieszkania staje były mąż z małym dzieckiem i tłumaczy, że jego obecna żona zaginęła bez śladu...
To jednak dopiero początek szalonych wydarzeń w życiu bohaterek.
Czy miłość można spotkać w szpitalu?
Jak zmieni się życie Almy po wysłaniu zaproszeń po pijaku do obcych ludzi na Facebooku?
Kim jest bezdomny koczujący na cudzych wycieraczkach?
Czy kiedyś nastanie dla przyjaciółek święty spokój?
"Najwyższy czas wrócić do przedmałżeńskiej wersji siebie - łobuziary zdalnej do każdego szaleństwa."
Znając pióro autorki wiedziałam mniej więcej czego mogę się spodziewać. Niemniej zaskoczyła mnie ilość stron (500!!!). Z radością usiadłam do czytania i powiem wam, że przeczytałam tę książkę bardzo szybko. Idealna wielkość czcionki, lekkość pióra autorki, zwariowane perypetie przyjaciółek sprawiły, że bardzo szybko dobrnęłam do ostatniego rozdziału.
Dziękuję autorce za poprawienie mojego kiepskiego nastroju, za to, że śmiałam się w głos... Niezwykle rzadko to robię, może mi się coś bardzo podobać, ale tylko ewentualnie się uśmiechnę pod nosem... Czytając "Diabli wzięli święty spokój" wybuchłam kilka razy w głos, także bardzo dziękuję! Dużo czytam książek komediowych i niestety czasami czuć, że żarty zawarte w fabule są wymuszone. W tej akurat książce wszystko toczy się naturalnie, w swoim rytmie, jest zabawnie, życiowo i przede wszystkim ciekawie. Fabuła nie jest skomplikowana, ale to ogromny plus, ponieważ czytanie tej książki to czysty relaks. Wielkim plusem są drugoplanowi bohaterowie, z których każdy jest godny uwagi i każdy wnosi coś ważnego do całości historii.
"Odniosłam wrażenie, że Irmina, kiedy zmienia pasy, nie spogląda w lusterka, a przed czerwonym światłem zatrzymuje się wyłącznie z upodobania dla barw podstawowych, by popatrzeć z podziwem, jak jedna z nich świeci na skrzyżowaniu. Zamknęłam oczy na wysokości mostu na Kaczawie i rozpoczęłam "Zdrowaśkę", by po paru sekundach przejść do "Dobry Jezu, a nasz Panie...". Starałam się skupić na modlitwie, ale klaksony innych kierowców, piski opon przy gwałtownym hamowaniu rozpraszały mnie skutecznie i ostatecznie powtarzałam w kółko tylko dwa wersy."
Podsumowując - "Diabli wzięli święty spokój" to powieść obyczajowa z elementami komedii, lekkiego kryminału, ale także romansu :)
Polecam, nie tylko na wakacje :)
Dziękuję autorce i wydawnictwu za możliwość patronowania oraz egzemplarz książki.
Wydawnictwo: Lucky
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 500
Moja ocena: 9/10
Ten tytuł bardzo mnie kusi!
OdpowiedzUsuń500 stron w takim rodzaju - ja bardzo chętnie. :)
OdpowiedzUsuńWow, ale czuję się zachęcona. Mam wrażenie, że przy czytaniu się uśmieję.
OdpowiedzUsuń